Podczas świątecznego wyjazdu książkę zaczytywaliśmy niemal codziennie. Zwykle jako lekturę do poduszki, ale bywałam też budzona bladym świtem, by po raz n-ty przeczytać o Trollu i maleńkich Pufkach.
Książka wzruszająca i niezwykle ciepła w odbiorze. Intryguje. Szczególnie ilustracje Agaty Dudek - nie ukrywam, że ich oswajanie przez dziecko było dla mnie sporym zaskoczeniem, bo ilustratorka jest nam dobrze znana. Przed lekturą były bardzo wnikliwie komentowane - podobały się, ale jednocześnie nie były łatwe w odbiorze. Choć po lekturze od razu stały się integralną częścią książki, trochę tylko... nieprawdziwe :-)
"Piecyk, czapeczka i budyń" jest wielowarstwową opowieścią. Anna Onichimowskadotyka kilku ważnych tematów - otwartości w relacjach, akceptacji, poczucia osamotnienia. Troll - niezdarny w poczynaniach, ale o wielkim sercu, niezwykle starannie przygotowuje się do złożenia wizyty swoim najbliższym sąsiadom. Obserwuje ich z daleka, próbuje nauczyć się ich języka, czyni nadzwyczajne przygotowania przed pierwszą wizytą gości. Jego mali sąsiedzi, Pufki - choć mają już pewne, wyrobione zdanie o Trollach - na szczęście, choć z niejakim trudem, dają się przekonać do spotkania z oryginalnym sąsiadem.
Książka jest przeurocza. Szczególnie to najcieplejsze, tytułowe zdanie w pufim języku. Piecyk, czapeczka i budyń - mówił Troll, kiedy miał na myśli coś miłego. Ujmuje również niezwykła kolekcja Trolla - płatki śniegu, trzymane w specjalnych, podświetlanych lodówko-gablotach.
I z ciekawostek - książkę autorka podobno napisała... w Finlandii.
miniformy.blox.pl