Świat Książki 2006, il. Małgorzata Bieńkowska
Literatura 2010, il. Iwona Cała
Amelka marzy, aby wreszcie zamieszkać ze swoim mężem - żółwiem Antosiem. Próbują wspólnie znaleźć odpowiedni dom... Zabawna powieść dla 5-7-latków i ich zabieganych rodziców - króciutkie rozdziały są idealne do głośnego czytania dziecku przed snem, a absurdalny humor rozbawi każdego, niezależnie od wieku. Druga część "wieczorynkowego" cyklu, w którym ukazały się już "Wieczorynki z kotem Miśkiem". Dzieci odnajdą w niej bohaterów, z którymi zaprzyjaźniły się w części poprzedniej.
fragment:
1. Pomysł Amelki
Uważam, że powinniśmy wreszcie zamieszkać razem - powiedziała pewnego dnia do Antosia jego żona Amelka. - Jesteśmy małżeństwem już kilka lat, a jeszcze nie mamy wspólnego kąta.
Żółw zamyślił się głęboko. Każde z nich do tej pory mieszkało we własnym domku. Praktycznym, przenośnym, zawsze pod ręką... Nigdy się z nim nie rozstawali, nosząc go na grzbiecie to tu, to tam, gdzie im przyszła ochota.
Jak to sobie wyobrażasz? - spytał, parę godzin później.
Amelka nieco obawiała się tego pytania, ponieważ nie miała pojęcia, jak ich dom powinien wyglądać.
- Możemy poradzić się przyjaciół - odpowiedziała ostrożnie.
Antosiowie byli bardzo towarzyscy i mieli rozległe grono znajomych.
Ruszyli przed siebie leśną dróżką.
Cześć! - usłyszeli gdzieś obok.
Takim grubym głosem mówi tylko mrówka Stefan, pomyślał Antoś i rzeczywiście, po chwili zobaczył przyjaciela, taszczącego wraz z synem kawałek patyka.
Cześć! - wykrzyknął uradowany Antoś. - Czy mógłbyś nam powiedzieć, jak powinien wyglądać dom?
Pewnie - zgodził się Stefan. - Ale lepiej wam go pokażę.
Ruszyli razem - najpierw dróżką, a potem wąziutką ścieżynką, aż doszli na skraj polany, gdzie wznosił się spory kopiec.
Jesteśmy na miejscu... - sapnął Stefan.
2. Mrowisko
Antoś obszedł kopiec z jednej strony, a Amelka z drugiej. Zanim się spotkali, minęło z pół godziny.
I jak wam się podoba? - spytał Stefan. - Obszerny, wygodny, ciepły ale przewiewny, wielofunkcyjny... - zaczął zachwalać swój dom, gdy któryś z licznych krewnych zwalił mu na plecy martwego żuka - świetnie zorganizowany... - dokończył, znacznie ciszej, przygnieciony ciężarem.
Do czterdziestej spiżarni! - wykrzyknął krewny, ruszając po kolejne łupy.
No i nigdy byście się tu nie nudzili... - sapnął Stefan, spod pożywienia. - Ani narzekali na brak towarzystwa - dorzucił na pożegnanie, niknąc w jednym z korytarzy.
Amelka podreptała w bok, a w ślad za nią podążył Wacek.
- I co? - zagadnął żonę, po dłuższej chwili.
Nie jestem aż tak towarzyska... - zaczęła ostrożnie Amelka.
A ja aż tak pracowity! - Antosiowi spadł kamień z serca, a wstrząs, jaki to spowodowało, pozrzucał z jego skorupy mrówki.
Popatrzył spod oka na pokaźną gromadkę, łażącą wciąż po Amelce.
Czy mogłybyście zleźć? - spytał najuprzejmiej jak potrafił.
Nie będziemy skakać w biegu - oburzyła się jedna z mrówek.
Żółwie zatrzymały się, a Amelka na wszelki wypadek, aby nie wywieźć żadnej w nieznane, potrząsnęła skorupą.
Musimy poszukać innego domu - oznajmiła, a Antoś przytaknął jej z pełnym zrozumieniem.