seria W lesie Marcina
Arkady 2004, il. Joanna Sedlaczek
BESTSELLERek, nagroda przyznawana przez Wrocławskie Promocje Dobrych Książek, 2004
W lesie, stworzonym przez dzieci może zdarzyć się wszystko i wszystko się zdarza. Marcin i Natalka rysują własny świat, w którym drzewa bywają niebieskie, zebry w kwiatki, a lew ma jedynie połowę grzywy. Czy w tej bajkowej krainie wszyscy są szczęliwi? Może kto jest samotny i szuka przyjaciela, kto się boi lub chciałby być kim innym niż jest? Każda opowieć z nowej serii zatytułowanej "W lesie Marcina" zawiera jaką istotną prawdę. Tytułowa zebra z książki inicjującej serię chce koniecznie być inna niż jest. Marcin i Natalka spełniają jej marzenie. Czy zebra stanie się dzięki temu szczęśliwsza?
fragment:
Wszystko zaczęło się pewnego popołudnia, kiedy padał deszcz.
- Pobaw się ze mną - poprosiła mnie moja młodsza siostrzyczka, Dorota.
- Narysuję ci las. I zwierzęta - powiedziałem po chwili namysłu i sięgnąłem po kredki.
Pierwsze drzewo było niebieskie i cieniutkie. I bardzo wysokie. Stała pod nim zebra.
- Nie chciałabym być w paski. - Skrzywiła się Dorota.
- Ja też nie chcę. - Głos zebry był dźwięczny, jak krople, które waliły o rynnę.
- Słyszałeś? - szepnęła moja siostra.
- Tak. - Pokiwałem głową. - Ale zebra to jest zebra i już. Musi być w paski.
- A niby dlaczego? - oburzyła się zebra.
- Żebyś się mogła chować między drzewami. Nie zobaczą cię wtedy żadne drapieżniki.
I narysowałem jeszcze dużo innych kolorowych drzew - liściastych, iglastych i całkiem łysych. A potem słońce.
- Możesz się poopalać - zauważyła Dorota. - Może wyrówna ci się kolor.
- Spróbuję! - ucieszyła się zebra.
Położyła się na małej słonecznej polanie. Rosły na niej bujne mlecze z dmuchawcami jak wata cukrowa. Nieopodal wznosił się kopiec, zbudowany przez mrówki.
- Ojej, ojej, coś mnie gryzie! - Wierzgnęła nagle kopytkami. - Ciągle jeszcze jestem w paski! - poskarżyła się, wstając.
- Żeby się równo opalić, nasza mamusia leży czasem i tydzień - powiedziała Dorota.
- Wasza mamusia też jest w paski? - Oczy zebry przypominały dwa spodki.
Rozśmieliśmy się obydwoje.
- A widzicie! - Zebra wyglądała na obrażoną. - Nie potraficie sobie nawet tego wyobrazić!
Próbowałem sobie wyobrazić mamusię najpierw w paski poprzeczne, a potem podłużne i sam nie wiem, kiedy wyglądała zabawniej.
- Ale mamusia nie musi się chować między drzewami, bo mieszka w domu, a nie w lesie! - tłumaczyła jej Dorota.
- To ja też chcę mieszkać w domu! - Tupnęła kopytkiem zebra.
- W porządku! - Wzruszyłem ramionami i na skraju polany narysowałem dom. Miał pochyły czerwony dach i werandę.
- No to cześć! - rzuciła zebra i weszła do środka.
Zrobiła to w samą porę, bo właśnie słońce zasłoniły chmury i lunął rzęsisty deszcz.